Tym razem Werniks wybierze się stopem na wycieczkę melexami. Fot Dariusz Marek Gierej |
O legendarnym już kundelku jest tyle przypowieści, co
przewodników w Kazimierzu Dolnym. Jedna z legend głosi, że pewien kazimierski
pies pochodził z Janowca i aby dotrzeć do swego ukochanego Kazimierza, „łapał
stopa”. Pies był na tyle sympatyczny, że ludzie bez większych oporów zabierali
go do samochodów i przywozili ze sobą do Miasteczka.
Pies wabiący się Werniks nie tylko przewodził wszystkim
kazimierskim psim ulicznikom. Był ponoć psem na tyle wyjątkowym, że znalazł się
człowiek, który go przygarnął. Werniksem zaopiekował się Zbigniew Szczepanek,
malarz. Wkrótce po tym fakcie artysta wyjechał na stałe do Gdańska, zabierając
ze sobą czworonoga. Werniks do Kazimierza powrócił w wieku 16 lat. Kiedy
pozował rzeźbiarzowi przy tworzeniu pomnika, był już bardzo stary i prawie
ślepy. Wieku psa nie możemy przecież porównywać do ludzkiego życia. Obecnie,
uwieczniony w brązie, już prawie 12 lat patrzy na artystów, którzy zasiadali i
zasiadają w Kawiarni Rynkowej. Zna ich zwyczaje i chyba wszystkie legendy o
sobie, rozumie także większość języków świata. Kazimierz Dolny nad Wisłą
odwiedzają turyści, którzy chcą przynajmniej raz w życiu zobaczyć to ulubione
mateczko artystów i poczuć szczególną atmosferę współczesnej cyganerii.
Żaden turysta, który chce do Kazimierza w przyszłości
powrócić, nie ominie brązowego kundelka. Fama głosi, że każdy kto pogłaszcze go
po nosie, na pewno jeszcze kiedyś zawita w te strony. Dorośli mogą połaskotać
pieska nieco niżej, co podobno gwarantuje szczęście, choć nie w kwestiach
materialnych.
Według innego mitu, fotografia z Werniksem, to nie tylko
urocza pamiątka z Kazimierza, ale również gwarancja długiego, szczęśliwego
pożycia małżeńskiego, które może trwać do końca świata, albo nawet jeden dzień
dłużej, jak powiedział niegdyś Jerzy Owsiak. Pomni tych słów turyści, namiętnie
i z wielkim zapałem fotografują się na tle Werniksa.
Kazimierski posąg psa, to dziś jedna z atrakcji Miasteczka
ze wschodniej Polski. Niewielu jest turystów, którzy nie znają tego miejsca.
Życie wciąż dopisuje nowe historie do już istniejących i dobrze wszystkim
znanych. Jakie będą następne, dowiedzą się Ci, którzy tu przyjadą i wyruszą
krętymi uliczkami miasta artystów, Kazimierza Dolnego, na spotkanie przygody...
Materiał już publikowałem w Kronikarz – Magazyn obywatelski.
Kontakt z autorem: dm.gierej@gmail.com