sobota, 8 listopada 2014

Szwedzki stół w Zamościu - Stół zamojski?

Jedzenie jest podawane na różne sposoby. Może być serwowane w kolorowych miskach, bądź na porcelanowych talerzach. Przynosi je elegancki kelner, bądź jest energicznie wystawiane na ladę przez nie do końca uśmiechniętą Panią Basię, która swoim donośnym i nieco zdartym głosem krzyczy: „Numer 6 proszę!”. Coraz bardziej popularny nie tylko na świecie, ale i w naszym kraju staje się tzw. szwedzki stół. Skąd jednak wzięła się ta nazwa i co wspólnego mają z nią przesympatyczni mieszkańcy kraju północnej Europy? W rozwikłaniu tej zagadki może nam posłużyć wizyta w Zamościu.
Szwedzki stół wykonany przez Zakład Aktywności Zawodowej Catering w Lublinie na konferencje „Lubelski Staw" zorganizowaną przez Lubelska Spółdzielnię Socjalną „Koziółek". Fot Dariusz Marek Gierej

Któż nie korzystał z poczęstunku przy szwedzkim stole? Ale nikt nie znał jego prawdziwej historii, stąd od dawna nurtowała ona historyków. Po wieloletnich, gruntownych, prowadzonych w kraju i za granicą badaniach nieistniejących źródeł odkrył ją kilka lat temu kustosz Muzeum Zamojskiego, Henryk Szkutnik. Odkrył i opisał.

Sobiepan na zamku w Zamościu

Opisane legendarne wydarzenia przez Henryka Szkutnika miały miejsce w roku 1656, gdy to na terenie Rzeczpospolitej walczyły wojska szwedzkie Karolusa X Gustawa. Panujący wtedy król Jan Kazimierz z żalem uciekł za granicę. Tymczasem na bardzo dobrze ufortyfikowanym i zaopatrzonym zamku w Zamościu bawił się i weselił Jan II Zamoyski zwany Sobiepanem. Była to jedna z trzech twierdz wolnych od najazdu, dlatego Mości Pan czuł się bezpiecznie.

Król szwedzki przybywając pod mury fortyfikacji miał nadzieje, iż uda mu się zdobyty obiekt z marszu. Grubo jednak się mylił. Mimo swojej potężnej armii, liczącej 18 tysięcy ludzi (zarówno konnych, jak i piechoty) i 40 armat niewiele udało mu się wskórać. Miał nadzieje, że Jan Sobiepan Zamoyski podda się, gdy zobaczy tak liczne jego wojska. Tymczasem wierny obietnicy złożonej polskiemu królowi magnat nie zamierzał składać broni. Atak szwedzki skończył się więc jedynie na „zabiciu wołu jednego i ciężkim wystraszeniu licznych tu zawsze stad gołębich”.

Karol X Gustaw nie chciał jeszcze rezygnować. Początkowo zwrócił się z prośbą o pozwolenie na przemarsz jego wojsk pod murami twierdzy. Ordynat polski spodziewając się w tym wszystkim podstępu dumnie oświadczył, że pół mili dalej jest bardzo dobra utwardzana droga, którą mogą się posłużyć, więc nie ma potrzeby na „spacer” pod murami mogą sobie” po spacerować” wśród zieleni.
Szwed nieco już zrezygnowany wpadł na ostatni pomysł, który także okazał się niewypałem. Poprosił, aby Sobiepan zjadł z nim pożegnalne śniadanie na murach fortalicji. Zamoyski i ten koncept przemyślał bardzo dokładnie. Wiedział, że gdy odmówi, uwłacza to polskiej gościnności. Jednocześnie zdawał sobie sprawę, że gdy wpuści Karola X Gustawa, z pewnością nie będzie łatwo go przepędzić z powrotem na drugą stronę murów. Dlatego wymyślił rozwiązanie pośrednie. Godząc się na pożegnalne śniadanie, zastrzegł sobie, że odbędzie się na jego warunkach. Ustalił więc, że będzie ucztować z wojskiem u siebie, a Szwedzi za murami fortyfikacji Zamościa.

Rozkazał wystawić moc stołów, a na nich ogromne ilości wszelkiego rodzaju mięsa, pieczywa i ciast, a do wszystkiego dołożył trunki wyciągnięte z najlepszych zapasów. W końcu uczta miała być pożegnalna. Przyszykował jednak i małą niespodziankę dla przeciwnika. Zakazał bowiem wystawiania wszelkiego rodzaju siedzisk, ław, krzeseł, zydli, taboretów, czy innych sprzętów, na których można wygodnie spocząć do posiłku. Od tego właśnie zdarzenia posiłek „in erectus”, czyli na stojąco, nazywany jest stołem szwedzkim.

Tajemnica szwedzkiego stołu

Szwedzi nie do końca chcą pamiętać tę historię, a nawet jej zaprzeczają, bowiem wstyd im nieco, że tak wielki władca, jak Karol X Gustaw został ośmieszony przez polskiego magnata.

W naszym życiu istnieje wiele potocznych zwrotów, o których pochodzeniu nie mamy zielonego pojęcia. Warto czasem poświecić chwilę, by poznać historię słów wymawianych przez nas tak często. Co oznacza popularne „ok.”, czy czym różnią się rajstopy od rajtuz? Skąd naprawdę wywodzą się pierogi ruskie i czemu wyobrażamy sobie gruszki na wierzbach, gdy owoce te w rzeczywistość rosną w sadach Ina gruszkach a nie na wierzbach. Świat pełen jest ciekawostek czekających na nasze odkrycia.

W wielu szanujących się restauracjach obecnie jadło jest podawane przy szwedzkim stole ale nie ma nic wspólnego ze stołem przygotowanym przez samego Jan II Zamoyskiego. Nawet w samym Zamościu i renomowanym hotelu zamojski szwedzki stół nie przypomina tego opisanego przez Henryka Szkutnika i sami się dopatrzymy różnicy studiując literaturę Henryka Sienkiewicza.

 Zobaczyć Zamość i umrzeć

Więc zobaczyć Zamość i umrzeć – można by sparafrazować słowa Goethego, Zamość oczarowuje. Jest jednym z najpiękniejszych miast europejskich! W 2007 roku czytelnicy „Rzeczypospolitej” uznali je za jeden z „z 7 cudów Polski”, a 15 lat wcześniej w Santa Fe zamojskie Stare Miasto zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, co potwierdziło jego przynależność do elitarnego grona centrów staromiejskich świata. I oczywiście jeszcze ten szwedzki stuł, który na dzień dzisiejszy jest bardzo popularny nie tylko w Polsce ale na całym świecie i oczarowuje biesiadników.

Ja przygotowałem film zaledwie z kilku zdjęć stołu szwedzkiego, w czasie wizyty studyjnej zorganizowanej przez spółdzielnie socjalną "Koziołek". Stół wykonany przez Zakład Aktywności Zawodowej w Lublinie na ul Głuskiej 145 istnieje od 16 października 2009 r.


Szwedzki stół


Kontakt z autorem: dm.gierej@gmail.com